Część 10
„ Zbuntowana Patricia”
Byłam przerażona, to się
działo za szybko. Nie rozumiałam tego. Jakaś magia i czary to coś czego w życiu
nigdy nie doznałam. Odruchowo zabrałam ręce jakby te małe cudeńka chciały mi tą
rękę uciąć. Wszyscy byli przerażeni.
- Co się dzieje ?-
zapytała Amber
- Co to jest Sibuna?- Mara
zignorowała pytanie Amber
- Widzicie, nie bawmy się
tym, nie wiadomo co to jeszcze może zrobić – Powiedział pośpiesznie i nerwowo
Eddie
- Ty coś ukrywasz-
powiedziałam jak Sherlock Holmes
- pfff bo ty go niby tak
dobrze znasz – zakpiła K.T
- Masz problem? – ogryzłam
się
- Tak z…
- Z tym czymś co masz na
głowie… rozumiem – przerwałam jej szybko
Mówi Eddie
Muszę to ukryć nie mogą się dowiedzieć, że jestem w to
wplątany. Właściwie sam nie wiem w co i jak jestem w to wplątany. Ale skoro mój
ojciec coś wie o tych pierścieniach to i ja też mam coś z tym wspólnego,
przynajmniej tak mi się wydaje. Długo się zastanawiałem czy powiedzieć Patrici
o tym co znalazłem u mojego ojca w książkach. Od momentu znalezienie tego
pierścienia, mam mętlik w głowie… ufać sobie i ukryć tajemnice czy rozwiązać tą
ciekawostkę.
Kiedy one zaczęły się kłócić zrozumiałem, że to że ja
i Patricia jesteśmy jednymi właścicielami pierścienia, którzy nie są w związku,
a mimo to cały czas pokazują nas razem w tym hologramie to musi być znak. Ale
znak czego, może tego, że musimy być razem ? wszechświat daje nam sygnał, że
jesteśmy sobie pisani. Muszę odkryć ta tajemnicę!
- Dobra, jak chcecie to Wam pokaże powód dlaczego chce
to głęboko ukryć- wskazałem oczami pierścienie- Zaczekajcie na nas tu-
Chwyciłem odruchowo Patricie.
Podoba mi się, jest trochę zagubiona i potrzebuje
pomocy, której nie chce przyjąć ze względu na charakter, ale naprawdę mi się
podoba. Taka mała zadziora.
- Gdzie mnie ciągniesz?!- zapytała Patricia biegnąc za
mną. Trzymałem ją mocno za rękę, za wyjątkowo delikatną rękę.
- Chcesz wiedzieć co ukrywam to ci pokaże.
- I koniecznie musimy biegnąc- powiedziała zatrzymując
się.- Odwróciłem się i zamarłem. Jej oczy były jak dwie gwiazdki, usta czerwone
niczym tryskawki, wiatr powiewał jej włosami. Nigdy jeszcze takiej ślicznej
dziewczyny nie widziałem.
Nie wiedziałem
co powiedź, ona też nie miała ochoty gadać. Patrzyłem na nią jak
zahipnotyzowany.
- gdzie idziemy?- zapytała spokojnie, anielskim głosem
- do szkoły
- do szkoły?!- teraz jej głos już nie był taki
anielski.
Weszliśmy do budynku i kierowaliśmy się w stronę
gabinetu pana Sweeta. Rozejrzałem się dokładnie czy nikogo nie ma horyzoncie.
Wiedziałem, że właściciel gabinetu jest na spotkaniu inaczej nawet bym tu nie
przychodził.
- Co my tu robimy ?- zapytała kiedy byliśmy już w
środku. Nie odpowiedziałem tylko zacząłem grzebać po prywatnych książkach
nauczyciela. W momencie kiedy znalazłem odpowiednia książkę usłyszałem głos
pana Sweeta. Chwyciłem spanikowaną Patricie i schowaliśmy się pod biurko, mając
nadzieje, że nas nie zauważy. Popatrzyłem na dziewczynę, która siedziała
niesamowicie blisko mnie. Serce zaczęło bić, poczułem jej słodkie perfumy.
Wpatrywałem się w jej przerażone oczy, strasznie chciałem ją pocałować, ale gdy
tylko zbliżyłem się do niej choć na milimetr ona się odsuwała. Postanowiłem
więcej nie próbować i po prostu cieszyć się jej bliskością. Nauczyciel wszedł
do środka, zaczął się za czymś rozglądać, Patricia szarpnęła mnie, gdy się
odwróciłem zobaczyłem szczura. Wiedziałem, że
ona nie jest aż tak delikatna żeby piszczeć na widok szczura, ale
postanowiłem udawać głupiego i objąłem ją ramieniem, zamykając jej buzie rękę.
Była rozgrzana i czasem wydawało mi się, że drży. Cieszyłem się z takiego
obrotu spraw. Kiedy Sweet wyszedł zabierając z biurka jakieś papiery, długo
zwlekałem zanim wypuściłem dziewczynę ze swoich objęć. W końcu jednak się
wyrwała i nie miałem wyjścia zaczęłam iść za nią w kierunku DA trzymając w ręku
ukradzioną książkę.
- Co to jest ? – zapytała w połowie drogie
- zaraz się dowiesz
- to po co mnie brałeś ze sobą?- lubiła mi tak
natarczywie zadawać pytania.
- Żebyś dotrzymała mi towarzystwa.- odpowiedziałem
uwodzicielsko ona się nie śmiało uśmiechnęła. Już dwa razy próbowałem ja
pocałować jestem pewien, że ona wie, że ją kocham. Może jej się nie podobam,
albo nie lubi mnie tak jak ja ją. Jedno wiem nie poddam się.
Weszliśmy do środka gdzie wszyscy czekali z
niecierpliwieniem. Rzuciłem książkę na stół. Nadal nie wiedziałem czy to dobry
pomysł, ale ciekawość wzięła przewagę nad zdrowym rozumem. Otworzyłem księgę na
stronie 666. Widniał na niej obraz 6
pierścieni podobnych do naszych. Przeczytałem to co widniało obok.
Pierścienie mądrość, które w odpowiednich rękach
potrafią powstrzymać i przewidzieć koniec świata. Bogowie przewidzieli co
człowiek zrobi z ziemią i żeby ją ratować stworzyli je z boskiej skały.
Pierścienie są wszechwiedzące, ale to w jaki sposób działają i gdzie się znajdują
pozostaje tajemnicą. Ponad 2000 lat temu zaginą o nich słuch.
- Gdzie ja znalazłeś ?- zapytał Fabian przeglądając
książkę w, której było więcej informacji o starożytnych, magicznych
urządzeniach. Kiedy pierwszy raz ja znalazłem byłem pewien, że wszystko w niej
jest fikcją.
- Mam lepsze pytanie skąd wiedziałeś, że nasze
pierścienie są w tej książce?- Zapytała zadziornie Patricia robiąc ta swoją
groźną minę, która według mnie była słodka. Byłem zakłopotany nie wiedziałem co
powiedzieć. Bałem się powiedzieć, że Sweet to mój ojciec, gdyby to się
rozniosło to nie miałbym życia w tej szkole.
CDN!!
Dziękuje za odwiedzanie, czytanie i komentowanie jest mi strasznie miło :) Jesteście wspaniali :*
cudowny <3333
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnej części
OdpowiedzUsuńDodaj kolejny jeszcze dzisiaj proszę! Rozdział sweet:*
OdpowiedzUsuńTo twoje opowiadania są wspaniałeee <333
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń