wtorek, 23 grudnia 2014

One Christmas Shot + życzenia + niespodzianka

Cześć wszystkim,Pamiętacie mnie jeszcze? Tak, to ja, wredna małpa, która porzuciła bloga bez słowa..
Szkoda moich tłumaczeń, nie rzuciłam bloga, tylko całkiem nie miałam czasu..mam nadzieje, że wybaczycie, są święta..
No właśnie, są święta, i chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najwspanialsze, spełnienia marzeń, samych cudownych chwil w gronie kochającej rodziny, wesołej, miłej, ciepłe atmosfery, samych pyszności, a przede wszystkim duużo, dużo miłości, o którą na prawdę ciężko, bynajmniej w moim przypadku. Niech te święta będą tak wspaniałe, jak każde inne, ale wyjątkowe jak żadne.
A teraz, w ramach minimalnych przeprosin, chcę dać Wam mały świąteczny rozdzialik ;)


5 tygodni, aż 5 tygodni.... Chłopak, którego kocham, musiał nagle wyjechać, bez słowa, dostałam tylko głupiego sms, że wszystko jest okej, żebym się nie martwiła, że przeprasza, że tak nagle wyjechał i że wróci najszybciej jak się da.Nie mogę tego zrozumieć, co mogło się stać, Myślałam, że ufamy sobie, że nie zachowujemy się jak za czasów liceum, kiedy to budowaliśmy naszą relację...ale może od początku. Jestem Patricia Williamson, i ta historia będzie o mnie..Siedziałam w naszym mieszkaniu, tak, naszym. Wraz z Eddiem po skończeniu liceum, i studiów, wynajęliśmy razem mieszkanie. Niezbyt małe, ale też nie za duże, w sam raz. Dobrze zarabiamy, więc nie łapaliśmy się pierwszej lepszej okazji, tylko długo szukaliśmy takiej oferty, która będzie Nam pasowała. Gdy ujrzeliśmy to mieszkanie, a raczej mini apartament, od razu poczuliśmy to coś. Nie wiadomo co, ale wiedzieliśmy, że to tutaj chcemy mieszkać, I tak się stało, Eddie dał mi wolną rękę, w sprawie urządzenia pomieszczeń, a efekt był piorunujący, Wszystko wydawało się piękne, kochaliśmy się, i nadal kochamy, bylo Nam cudownie, aż do pewnego popołudnia, kiedy to dostałam sms od mojego ukochanego, że musi wyjechać na kilka tygodni, że ma poważny problem, ale żebym się nie martwiła, bo wróci. Siedziałam wtedy w domu przez tydzień, płakałam, byłam zawiedziona, nie mogłam pojąć tego, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy, po tylu latach spędzonych razem, on przez sms informuje mnie że coś się stało i wyjeżdża. Był to dla mnie bardzo duży ból, Ale teraz postanowiłam wyjść do ludzi, umówiłam się z Joy, tak z tą samą Joy z którą przyjaźniłam się w liceum. Ogólnie fatalnie się czułam, nie wiem czy przez ten mój dobrowolny areszt domowy nie nabawiłam się jakiejś grypy, bo było okropnie nie dobrze, ale mimo to ubrałam się i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam dzwięk telefonu, wiedziałam, że dzwoni Eddie, ale nie odebrałam. Dzwonił do mnie często odkąd tak pospiesznie wyjechał, ale ja odebrałam tylko raz i powiedziałam mu, że musimy porozmawiać jak wróci. Zabrałam telefon do torebki, wzięłam klucze i wyszłam.
Z Joy umówiłam się w kawiarni, kiedy dotarłam na miejsce, moja przyjaciółka już tam była. Usiadłyśmy pod oknem, Joy zamówiła kawę, a ja poczułam, że mam ogromną ochotę na szarlotkę, i to najlepiej z lodami, i postanowiłam swoją zachciankę zaspokoić. Zaczęłyśmy rozmawiać, Joy wiedziała o całej sytuacji, ale nie dawała mi obrażać Eddiego, wiedziała jak on mnie kocha, ja o tym też wiedziałam, mało tego, ja jego kocham tak samo. Rozmawiałyśmy długo, a kiedy zrobiło się ciemno stwierdziłyśmy, że idziemy na spacer. Poszłyśmy na rynek, było tam pełno ludzi, trwał Jarmark, no tak w końcu za niedługo Boże Narodzenie, na samą myśl, że nie wiem czy  Miller wróci na święta miałam ochotę do zabić, ale z drugiej strony było mi okropnie smutno, Na rynku było bardzo dużo stoisk z jedzeniem, i dziwnym trafem poczułam, że znów bym coś zjadła, Matko, ja z moim wilczym apetytem niedługo nie zmieszczę się w drzwi, ale cóż..Zamówiłam sobie kebaba, raz się żyje, Joy dziwnie na mnie patrzyła, ale ja nie zwracałam na to uwagi, po czym moja przyjaciółka stwierdziła, że dotrzyma mi towarzystwa i tez poszła po kebab. Włóczyłyśmy się długo, po czym odwiozłam Joy do domu, a sama pojechałam do siebie. Pierwsze co zrobiłam po powrocie to poszłam pod prysznic, włączyłam sobie cichuteńko radio, w którym leciała jakaś swiąteczna piosenka, nie pamiętałam tytułu, ale tekst znałam doskonale, i jak to zwykle ja, zaczęłam sobie pod prysznicem nucić:
Snow is fallin,all around me, children playing, having fun..it;s the season of love and understanding, merry christmas everyone..
Stwierdziłam, ze ubiorę choinkę, zawsze to robiłam z Millerem, ale niestety, nie było go ze mną.
Poszłam na strych w poszukiwaniu bombek, wyjęłam choinkę, sporo się z nią namęczyłam, bo była na prawdę duża, sztuczna, a wyglądała jak prawdziwa. Sięgała aż po sufit. Nie chciałam żywej choinki, gdyż nasz piesek jest mały, i zacząłby jeść igły. Kiedy uporałam się z wszystkimi potrzebnymi rzeczami, zaczęłam nakładać na drzewko światełka, później bombki, koraliki, kokardki, a na koncu przywieslilam gwiazdę na czubku. Przygasiłam światło, efekt był cudny. W tle leciały jakieś piosenki swiąteczne, a ja z moim pupilem siedzialam na fotelu i patrzylam za okno. Padła śnieg, czułam już święta, i czułam smutek, bo nie wiedziałam czy spędzę je sama. Była godzina 21:30. znowu źle się czułam, za dużo zjadłam, kręciło mi się w głowie, i było mi nie dobrze, no tak, to są konsekwencje mojego obżarstwa, nie muszę chyba dodawać, że godzinę spędziłam w łazience wymiotując. Wycieńczona poszła do kuchni napić się wody, no tak, szkoła mojej mamy, grunt to się nie odwodnić. Ale mi brakuje rodziców, tak długo już ich nie ma, mam tylko Eddiego, ale on też teraz jest, sama nie wiem gdzie. Zrezygnowana usiadłam w fotelu. Wsłuchałam się w muzykę, i nagle coś z mojego słuchania mnie wyrwało. Ktoś przekręcił zamek w drzwiach. Przestraszyłam się. Były dwie opcje, ale wrócił Eddie, albo złodzieje. Nie wiedziałam co robić, więc postanowiłam iść na żywioł. Wyszła z salonu i stanęłam w przedpokoju. Czekałam. Czekałam na to co zobaczę. Drzwi otworzyły się, i zobaczyłam w nich młodą dziewczynę, popatrzyła się na mnie, uśmiechnęła się, i powiedziała:
- Cześć, Ty zapewne jesteś Patricia, tak miło mi Cię w końcu poznać
- Yyy, cześć, tak to ja, a Ty jesteś?- stałam jak wryta, totalnie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Jestem Juliet, widzę, że jesteś zszokowana, czyli, że Eduś nie powiedział Ci nic- powiedziała dziewczyna. Nie wierzyła w to co słyszę, Eduś. Nie powiedział nic. Kim ona była do cholery, i czemu mówi na mojego chłopaka Eduś. Już miała ją o to zapytać, kiedy do mieszkania wszedł młody chłopak, i zaczął:
- Jul, przedstawiłaś się? - spoglądał na dziewczynę, a następnie popatrzył na mnie- Hej, jestem Kevin, jestem bratem Eddiego, a to moja dziewczyna, jesteś Patricia, prawda? Widziałem Twoje zdjęcie u Eddiego, ma chłopak gust, miło mi Cię poznać.- powiedział, a ja staałam coraz bardziej zszokowana, i w końcu w drzwiach ujrzałam kogoś kogo znam. To był Eddie, mój Eddie. Zwrócił się, do Kevina i Juliet żeby poszli do auta po bagaże, a kiedy oni wyszli zamknął drzwi i popatrzył na mnie. Wymiękłam. Tak strasznie go kocham, patrzyłam w te jego cudowne niebieskie oczy, te blond poczochrane włosy, a on patrzył na mnie.
- Kochanie, przepraszam, że tak nagle wyjechałem, ale sam do końca nie wiedziałem co się dzieje, zadzwonila moja mama, że musi wyjechać, i że muszę natychmiast przyjechać do niej, powiedziala mi, że ta sprawa odmieni moje życie, ale żebym Ciebie w to nie mieszał, bo będzie to duży szok, wiem, postąpiłem jak idiota, ale nie ma teraz rzeczy, której bym nie zrobił, żebyś tylko mi wybaczyła- Eddie przybliżył się do mnie, objął mnie w pasie jedną ręką, a drugą wyciągnął zza siebie ogromny bukiet róż. Biłam się z myślami, czy wybaczyć czy nie. Postanowiłam, że wybaczę mu, za bardzo go kochałam, żeby go ranić, pokazał mi, po raz kolejny, że bardzo mu zależy, ale musimy i tak porozmawiać poważnie.
- Cieszę się, że już wróciłeś, ale rozmowa Nas nie ominie- powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się do niego. Zobaczyłam ten jego błysk w oczach. Pocałowałam go, ale nie długo było Nam się cieszyć tą chwilą, bo do domu ponownie wrócili Jul i Kevin, z bagażami. Eddie zabrał od nich kurtki, a ja poszłam zaprowadzić ich do pokoju, tam usiedli, a ja wróciłam do mojego Millera. Wzięłam go za rękę, i poszliśmy do kuchni.
- No to Miller, chyba należaloby mi się jakieś wyjaśnienie - powiedziałam do chłopaka, ale on nie reagował. Obrócony był do mnie plecami i patrzył na choinkę. Podeszłam do niego, oparłam głowę o jego kark i powiedziałam:
- Podoba Ci się, prawda?
- Jest piękna, jak ten dom, i Ty - odpowiedział - myślę, że mam Ci bardzo dużo do powiedzenia, ale zaczekaj chwilę, niech tylko zaprowadzę młodego z dziewczyną na górę, niech się rozpakują, wykąpią, podróż była męcząca.
- To ja zrobię kolacje, zawołam jak będzie gotowa, a teraz masz - dałam mu kubki, i sok- daj im, trochę witamin sie przyda.
Zrobiłam kanapki, jakieś tosty na szybko, ciepłą herbatę, młodzi jak zjedli od razu się zmyli, pewnie czuli, że musimy pogadać. A my usiedliśmy w salonie na kanapie, i Eddie zaczął mi wyjaśniać
- Moja matka poznała jakiegoś faceta, i ma zamiar wyjechać. A Kevin zaczął się buntować, uciekł z domu, i trafił do Izby dziecka. Mojej matki nie chcieli słuchać, i wypuścić go, ojciec jak zwykle sprawę olał, więc zadzwoniła do mnie, wstyd jej było cholernie, dlatego błagała żeby nie mówić nic Tobie, ja z początku nie chciałem się zgodzić, ale Kevin do mnie zadzwonił, i błagał, żebym go wyciągnął z tej dziury, więc wsiadłem w pierwszy lepszy pociąg, i pojechałem. Miałem wrócić zaraz, więc nie dzwoniłem ani nie pisałem, ale kiedy dotarłem na miejsce, zabrałem Kevina i pojechaliśmy do matki, on zaczął świrować, nie chciał z nią jechać. Nie chciał zostawiać Juliet samej, on ją kocha. A ona kiedy się dowiedziała, że on być może wyjedzie, nałykała się jakichś proszków, i trafiła do szpitala. Matka się zabrała i pojechała, a ja musiałem zostać. Wspólnie z Kevinem doszliśmy do wniosku, że on i Juliec przyjadą do Nas na święta, a co będzie z nimi później się zobaczy. Wiem, że zostałem opiekunem Kevina, i w pewnym sensie Juliet, bo jej rodzice zginęli bardzo dawno, a opiekowala się nią babcia, która niedawno trafiła do hospicjum.
Patrzyłam na niego, z współczuciem. Cała moja złość którą jeszcze rano żywiłam, odparowała. Nie zastanawiając się wiele, przytuliłam go. Czułam, że tego Nam było trzeba obojgu. Ale był jeszcze jeden mały problemik:
- Tylko kochanie, mamy mały problemik- powiedzialam
- Jaki? - wystraszył się Eddie- Chcesz mnie rzucić, poznałaś kogos, nie chcesz miec mojej rodziny na glowie?
- Jesteś idiotą- powiedziałam, i trzepnęłam chłopaka w głowę- nic z tych rzeczy, kocham Cię debilu, i nawet o takich rzeczach nie myśl
- Więc o co chodzi?- spytał zdziwiony
- Oni mają spać razem? - powiedziała
- Aaaaaa- uśmiechnął się Eddie
- Nie, nie, nie, nie o to mi chodzi, w pokojach na górze jest tylko jedna mała kanapa, nawet jeśli chcieliby spać razem, to będzie im totalnie niewygodnie. Nie będę bawiła się w ciotkę przyzwoitkę, mają już ponad 18 lat, więc niech robią co chcą, ale musimy pojechać jutro na zakupy, i kupić im łóżko. - powiedziałam
- A wiesz co, niech śpią dzisiaj u Nas w sypialni, a my spędzimy sobie miły wieczór tutaj, w salonie, mamy sofę rozkładaną, i z tego co pamiętam, to za mała ona nie jest. - uśmiechnął się zalotnie chłopak
- Kochanie, czy Ty coś proponujesz? - popatrzyłam na niego ze udawanym zdziwnieniem
- Musimy się nacieszyć sobą, długo się nie widzieliśmy- powiedział i mnie pocałował.
- Dobra, dobra, ale najpierw to muszę iśc im powiedzieć, żeby poszli do Naszej sypialni.- powiedziałam i wstałam. Jak już załatwiłam co miałam załatwić, to coś mnie tknęło, i poszła jeszcze do łazienki. Od tych moich problemów z żołądkiem, chodziła mi po głowie jedna myśl, mianowicie ciążą, Tak dla pewności, postanowiłam zrobić test, i wyszedł pozytywnie. Popłakałam się, ale ze szczęścia. Test schowałam, a sama udałam się do salonu, tam już czekał mój chłopak, sofa była już rozłożona, pościel przygotowana, a Eddie siedział, i otwierał wino. Postanowiłam nie zwlekać, i od razu mu powiedziałam, że nie chcę pić, miałam ochotę, ale nie mogłam. On popatrzył na mnie pytająco.
- Co Ty znowu wymyśliłaś?
- Ja ? Nic. Razem wymyśliliśmy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Ja też? Niby co?- nie wiedział nadal co mu próbuję przekazać
- Coś, przez co dłuugo nie będę mogła się upić- powiedziałam, i uśmiechnęłam się do niego. Był w lekkim szoku, ale chyba docierało to do niego
- Tak?- zapytał
- Tak, tak, tak, tak, tak ! - prawie, że krzyknęłam
Podszedł do mnie, podniósł mnie do góry, i zaczął się kręcić. Tak bardzo się cieszyliśmy. Położyliśmy się na łóżko, cały czas przytuleni, zaczęliśmy się całować, ale Eddie w pewnym momencie przestał
- No to musimy teraz popracować, żebyśmy mieli pięknego dzidziusia- Powiedział, i w jednym momencie leżał na mnie. Ta noc zleciała Nam bardzo szybko, rano obudziliśmy się, ale wiedzieliśmy, że ta cudowna wiadomość nie była snem, a prawdą. Przed nami zapowiada się sielankowe życie, i jeszcze nie raz o tym usłyszycie...a raczej przeczytacie, bo chciałam tylko Wam powiedzieć, kochani czytelnicy, że mam zamiar wrócić, albo inaczej, chcę wznowić pisanie opowiadań. <3

P.s. poleccie w komentarzach jakies blogi o peddie ktore sa pisane aktualnie ;)

Jeszcze raz, wesołych świąt
~Amanda




wtorek, 9 września 2014

Przepraszam.

Przepraszam, to jedyne co mogę Wam powiedzieć. Zabrakło mi czasu, żeby napisać ten rozdział. Jedynym moim wytłumaczeniem jest, fakt, że jestem w nowej szkole, i całą swoją energię i zaangażowanie musiałam temu poświęcić. Sytuacje mam już ustabilizowaną, więc mogę się zabrać, za rozdział, ale pytanie, czy chcecie? <3
Decyzja należy do Was.
~Amanda <3

środa, 27 sierpnia 2014

DzieńDobry

Cześć. Moi drodzy czytelnicy, tak bardzo Was przepraszam, za to że tak długo nie było żadnej notki. Wypadł mi nieoczekiwany wyjazd na wakacje, dosłownie z dnia na dzień, i tak oto, dopiero wróciłam. Mam ochotę wprowadzić kolejne zmiany na bloga, głownie związane z tematyką. Ale spokojnie, będziecie mieć Peddie. Coraz częściej dopada mnie myśl założenia nowego bloga, którego poświęciłabym "pomaganiu". Nie wiem, czy ktokolwiek chciałby, żeby takie coś istniało, ale byłoby to dość inną alternatywą "telefonu zaufania". Nie jest to nic zobowiązującego, chodzi tu o to, że każdy mógłby napisać jakąś swoją historię, niekoniecznie, by się poradzić, ale żeby się podzielić swoimi przeżyciami, doznanymi emocjami. Wiem, że to może nie wypalić, to dość dziwny pomysł, ale taki już długo krąży po mojej głowie. Innym, również moim pomysłem, jest założenie bloga, na którym będę prezentować stylizacje, lecz nie będą one zawierały moich zdjęć, bo nie jest to moim marzeniem, nic z tych rzeczy... Krążąc po sklepach, zazwyczaj online, wpadła mi do głowy myśl, że ciekawym sposobem prowadzenia "modowego bloga" byłoby tworzenie stylizacji, ale bez modelki. Porostu, znajduję odpowiednie elementy garderoby, i łączę je, tak jak mam to wymyślone, i pokazuje na blogu. Może przypadnie Wam to do gustu. Postaram się połączyć tego bloga, z którymś z tych pomysłów, dlatego proszę Was, o szczerą opinię w komentarzach, przede wszystkim, o pomoc w podjęciu decyzji, w którym kierunku (tematu) zmierzyć...
p.s. Notka o Peddie, pojawi się niebawem ( na pewno przed 1 września)
~Amanda

wtorek, 5 sierpnia 2014

Peddie idzie na studia cz.2 (przedostatnia)

Eddie
Leżeliśmy tak wtuleni do siebie, gdy nagle usłyszeliśmy szum, pisk, i śmiech...i pukanie do naszego "apartamentu"... W jak najszybszym tempie ubraliśmy się, zerknęliśmy do lustra, żeby nie dać po sobie poznać, co miało miejsce, i wyszliśmy na korytarz. Ujrzeliśmy Joy i Jeroma, jednak oni zajęci byli sobą. Ona stała oparta o ścianę, a on całował ją w szyję. Objąłem Patricię ramieniem, i z lekkim śmiechem powiedziałem:
- Ej, zakochani, może przywitacie się z nami? 


Oni momentalnie się od siebie oderwali, i popatrzyli na nas z zaskoczeniem. No tak, nie wiedzieli, że mają się nas spodziewać. Mieliśmy przyjechać dzień przed rozpoczęciem roku, ale chcieliśmy spędzić jeszcze kilka dni sami. No może niekoniecznie sami, ale bez przewrażliwionych mam, które denerwowały się, że możemy zostać rodzicami, i od tatusiów, którzy także ciągle truli nam głowę, o zabezpieczeniach, o tym, że zbyt dużo czasu spędzamy ze sobą. Ludzie z Anubisa, byli naszą rodziną, kochaliśmy ich, tak jak prawdziwą rodzinę.
- Chodźcie, jest piękna pogoda, Amber z Alfiem mają dzisiaj przyjechać, trzeba iść na zakupy, i zrobimy jakiegoś grilla- zaproponowała Patricia.
- Świetny pomysł, ale Pat, my idziemy na zakupy, i zrobimy żarcie- powiedziała Joy
- To chyba logiczne, bo inaczej nic by nie było na wieczór, prawda Edisonku? - powiedziała Patricia, zwracając się do mnie
- Ej, przecież, ja tak dużo nie jem- skomentowałem, i stwierdziłem, że mam focha.
- Nie spinaj się tak, kochanie moje - powiedziała Trixie - bo będziesz spać w salonie.

- A czy ktoś tu się focha - powiedziałem, na co Jerome zaczął się śmiać.
- Ale Ty jesteś uległy - skomentował gość z odpicowaną fryzurą.
- Jak mam nie być uległy, dla mojej kochanej kobiety - powiedziałem, i pocałowałem Patricie.
- Jerome, co to miało znaczyć? Idź mi przynieś torebkę, bo wychodzimy.- powiedziała Joy
- I kto tu jest uległy....- stwierdziłem..- przecież - chciałem dodać, ale dostałem buziaka od Pat, po czym wyszła. I zostałem z Jeromem. Nie mam nic do niego, jest moim dobrym przyjacielem. Docinamy sobie, ale, i tak gdy coś się dzieje, zawsze się bronimy. Stwierdziliśmy, że trzeba będzie wykosić trawnik, i zmienić wodę w basenie. Nie wiemy, czy ktoś ją zmieniał, czy używał filtr, no i najważniejsze, czy zakrywał basen.
Ja zabrałem się za kosiarkę, a Jerome za basen. Dziewczyny wróciły, miały tak dużo reklamówek, torebek, i i koszyczków, że zapas jedzenia, które kupiły, wystarczyłby zapewne na miesiąc. Jakiś typek nosił im to wszystko. Popatrzyliśmy się znacząco z Jeromem na siebie, i postanowiliśmy nie reagować, gdyż wniósł zakupy, i opuścił nasz dom. Upał był bardzo duży, słońce dopiekało, dlatego, ja i Jerome również, zrzuciliśmy z siebie koszulki, i zostaliśmy z samych spodenkach. Czułem, że słońce mnie pali, ale przynajmniej nie będę białasem. Zrobiliśmy sb przerwę do pracy, Jerome skończył z basenem, i zabrał się tez za koszenie, ogród był mega duży. Dziewczyny przyniosły nam zimne napoje, wiedziały, że to będzie najlepsze w taką pogodę, po czym wróciły do kuchni, a my do trawy...
Później, na tarasie przygotowały stół, krzesła, i jakieś przekąski, i poszły się szykować, a my z Jeromem skończyliśmy pracę, i poszliśmy do pokoi. Zabrałem ręcznik, i poszedłem pod prysznic. Patricia robiła makijaż. Kiedy wróciłem, rzuciłem się na łóżko, i patrzyłem na nią. Wyglądała pięknie, siedziała w samej koszulce, która była na nią za duża, i wyglądała jak sukienka. Odwróciła się do mnie i popatrzyła się, mówiąc:

- Zmęczony ?
- Bardzo, bardzo, bardzooooo... - powiedziałem, i wtuliłem się w poduszkę. Patricia podeszła do mnie pytając:
- Zrobić Ci  masaż? -
- Poproszę - odparłem, i położyłem się na brzuchu, a Patricia usiadła na mnie okrakiem, i zaczęła masować mi plecy. Robiła to tak precyzyjnie, że każdy jej ruch, sprawiał mi ogromną ulgę. Potrafiła rozluźniać mięśnie, jak mało kto. Takie rozluźnienie było mi potrzebne. Obróciłem się, w wyniku czego, teraz Patricia siedziała na mnie, a ja leżałem na plecach. Pociągnąłem ją do siebie, i pocałowałem. Zaczęliśmy się całować namiętnie, obróciłem się, i teraz to ja leżałem na niej. Trwało to chwilę, bo oderwała się odemnie, i powiedziała:
- Muszę iść pomóc Joy, bo za godzinę Alfie i Amber będą, idź do Jerrego, i rozpalcie grill'a.
- Nie ma sprawy kochanie, ale wieczorem to dokończymy - powiedziałem śmiejąc się.
- Nie widzę innej opcji - powiedziała, po czym jej już nie było.
Wstałem, ubrałem się, i udałem się an taras, Jerry, już coś kombinował z grillem. Włączyliśmy muzykę, i usiedliśmy na leżakach, czekając aż  się rozpali. Trochę gadaliśmy, dziewczyny dołączyły do nas, i teraz tylko czekaliśmy na naszych współlokatorów. Podjechała taksówka, wysiadła Amber i podeszła. Taksówkarz wyjął walizki, chłopaki zabrali je. Nie było z nią Alfiego.
- Witajcie kochani - rzuciła blondynka, nie była radosna, tak jak zwykle, tylko przygnębiona, starała się to ukryć, ale my z Joy widziałyśmy to.
- Cześć Amber- przywitaliśmy się, po czym Jerry zapytał
- A gdzie Alfredo?
- Powinien za chwilę przyjechać - powiedziała blondynka
- Nie mieliście jechać razem?- zapytałem
- Eddie, pokłóciliśmy się, i Alfie zostawił mnie i poleciał inną linią- powiedziała, i spuściła głowę.
- Przepraszam, nie chciałem..- powiedziałem
- Spoko, nie wiedziałeś - powiedziała, i popatrzyła na nas - Macie jakieś drinki - zapytała - napiłabym się czegoś mocniejszego.
- Jasne, ktoś jeszcze coś chce? - zapytała Pat, po czym zwięła Amber, i poszły do kuchni, Joy poszła z nimi. A my z Jerrym zostaliśmy, nie wiedzieliśmy co teraz będzie. Nagle usłyszeliśmy..
- Witajcie kosmici - był to Alfie
- Cześć stary- powiedziałem, po czym przywitał się z nami.
- Amber już jest? - zapytał ciemnoskóry
- Jest, poszła z Pat i Joy po drinki, stary opowiedz nam co się stało między Wami?- powiedział Jerome
- Pokłóciliśmy się z Amber, o głupotę, i potem zostawiłem ją. Jestem idiotą.
- Tak, jesteś- powiedziała Patricia, która nie wiadomo skąd się pojawiła.
- Dzięki Trixie- powiedział Alfie.
- Musisz ją przeprosić, bo ona cierpi, i nie chcę żeby była sama w nocy, a jak się nie pogodzicie to tak będzie. Ja niestety mam już plany- tutaj popatrzyła na mnie. Uśmiechnąłem się, wiedziałem o co jej chodzi.
- Gdzie ona jest? - zapytał Alfie
- W kuchni, idź do niej- powiedziała i poszła się przebrać.


- Panowie, przepraszam na chwilę.- powiedział Alfie, i poszedł przepraszać Amber
Po jakimś czasie przyszła Gaduła i Joy, wyglądały ślicznie. Jak dla mnie oczywiście moja Yacker najśliczniej. Miała na sobie granatową sukienkę, i sandałki . Sukienka Patricii Joy miała różową sukienkę i baleriny Sukienka Joy
Usiedliśmy i rozmawialiśmy, piliśmy drinki, i czekaliśmy na nasze 'amfie'. Nagle weszli, trzymali się za ręce, więc pogodzili się. Nie pytaliśmy się szczegółów, tylko zaczęliśmy zabawe.. cdn

Dziękuję Wam kochani, za te komentarze, które dodajecie, jest to dla mnie ogromna motywacja. Przepraszam, że ten tekst, jest na takim kolorze, ale nie mam czasu się bawić żeby to znormalizować, jestem na wakacjach, pisałam to na word'zie i kopiowałam. następny będzie lepszy, obiecuję..<3
~Amanda

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Przepraszam

Muszę Was przeprosić, ale rozdział dodam dopiero jutro, albo dzisiaj późno w nocy. Mam małe problemy z laptopem, a jestem na wyjeździe -,-
~Amanda

sobota, 2 sierpnia 2014

witaaaaaam

Moi kochani, wspaniali, cudowni czytelnicy, trochę słodzę, ale nie za bardzo, bo wiadomo - nie zdrowo.
Chciałam poinformować, że już jutro nowiuteńki, świeżuteńki rozdzialik, co Wy na to ?
Ktoś czeka? Ktoś ciekawy?
~Amanda <3

wtorek, 29 lipca 2014

Peddie idzie na studia cz.1 + kilka słów prawdziwej prawdy...

Nie przedłużając, łapcie opowiadanko...Dedykowane dla Łucji Rak, i anonimka, którzy skomentowali mój ostatni post.
Patricia'

Siedzę właśnie w samolocie, czytam piękną książkę pt."Trucicielka". Kocham tego typu literaturę, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcja, ciekawa historia, i zaskakujące momenty, oraz lekki dreszcz, sprawiają, że czytając tzw. kryminał, odstresowuję się, rozluźniam, mam chwilę dla siebie, jak każda kobieta. Niektóre wykorzystują je malując paznokcie, czy idąc do fryzjera, bądź na zakupy, jeszcze inne spędzają czas przy lampce wina, siedząc z ukochanym, bądź najlepszą przyjaciółką, a ja wprost uwielbiam usiąść sobie wygodnie w fotelu, zrobić jakąś owocową herbatkę, lub koktajl, i utonąć w historii, którą oferuje mi autor danego dzieła. Ktoś powie, nudna dziewczyna, szara myszka, i nie zrobi to na mnie wrażenia. Jestem, jaka jestem, mam swoje zalety i wady, bo któż ich nie ma. Wolę przeczytać kryminał, bądź obejrzeć horror, niż
zachwycać się "umięśnionym przystojniakiem" z romansidła, w którym standardowo bohaterowie, zakochują się w sobie, wiodą tzw. sielankę, później następuję, dramatyczny punkt kulminacyjny, a na końcu happy end. Jest to dla mnie nudne, ponieważ łatwo przewiduję, co nastąpi, jakie będą losy bohaterów, i jak wyglądać będzie ogólny zarys historii. Mówią, że komedie romantyczne są dla blondynek - może coś w tym jest..Amber kocha filmy o szczęśliwej miłości. Ja od dzieciństwa lubiłam się bać, kochałam mroczne, pełne
strachu historie. Cóż - byłam ruda. Teraz mam długie czarne włosy, i nieco zmieniłam swój styl. Nadal dominują moje ulubione kolory, a w zasadzie tylko jeden - czerń <3 ale nie zostaję tylko przy tym. Tak jak w czasie liceum nienawidziłam trampek, tenisówek i adidasów, teraz gustują w tego typu obuwiu, szczególnie w tych pierwszych. Zmieniło mi się też podejście do świata, nie komentuję wszystkiego na forum, często mam odmienne zdanie, ale nie staram się go narzucać nikomu, zachowuje je dla siebie, czasem polemizuje. Lecę właśnie, do Londynu, by zacząć tam studia. Studiować będę na kierunku zdrowie i farmacja, z elementami dietetyki i fitnessu. Są to rzeczy, które niezwykle mnie ciekawią. Patrząc na moje świadectwa, już w gimnazjum, można było dostrzec, że z biologii, chemii, wf miałam najwyższe, jak tylko to było możliwe stopnie. W liceum już chętniej się interesowałam w/w przedmiotami, chodziłam na różne kursy, kółka zainteresowań. Eddie śmiał się nawet, że robię to tylko dlatego, że chcę przypodobać się jego ojcu, jednak ja robiłam to, gdyż czułam ciekawość, której niestety zwykłe lekcje nie zaspokajały. Właśnie, Eddie, mój Eddie. Nawet nie wyobrażałam sobie, że można kogoś kochać tak, że gdy nie widzi się go przez dzień, już tak bardzo się za nim tęskni, że gdy stanie się coś złego, zobaczę jadącą karetkę po ulicy, odruchowo dzwonisz do "tej" osoby, sprawdzić, czy wszystko w porządku. Tak. Kocham Go. I nie wyobrażam sobie życia, gdy nie będzie w nim Jego. Siedzi obok mnie, i śpi. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Ale niestety, niedługo lądujemy, czas by moje słoneczko otworzyło swoje cudne oczy. Pocałowałam go, ale tylko się uśmiechnął, nie otwierając oczu, oparł głowę o moje ramie, i prawie, ze szeptem cicho zapytał:
- Nudzi Ci się, czy nie chcesz, żebym spał jak Ty nie śpisz ?

- Tak, to też, ale kochanie, za chwilkę lądujemy, więc, może obudzisz się, bo inaczej zostawię Cię w samolocie - powiedziałam śmiejąc się, Eddie od razu otworzył oczy, wyprostował się, i stwierdził, że jestem najwredniejszym czarnuchem na świecie, po czym pocałował mnie, i zaczął szukać czegoś w mojej torbie, wyjął tigera, napił się trochę, i popatrzył na mnie:
- Nie wierzę, w to co się dzieje, jeszcze dwa lata temu kłóciliśmy się, wyzywaliśmy, nie wyobrażałem sobie, że będę musiał chodzić z Tobą do klasy, zresztą miałaś dokładnie tak samo, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie - powiedział.
- Wiesz, że masz rację, i to całkowitą, tak bardzo Cię kocham, ale teraz już nie słodź mi, tylko przestań pić te energetyki. Kochanie, to, że zwykle krzyczę na Ciebie, gdy widzę to świństwo w Twoich rękach, nie znaczy, że robię Ci na złość. To szkodzi Twojemu serduchu, Twojej aktywności..Nie chcę żebyś za dwa lata, był młodym mężczyzną, z chorym sercem, lub niezdolnym do ruchu - powiedziałam
- Oj no dobrze, obiecuję, to był ostatni raz. Przecież, co ja bym zrobił, gdybym nie mógł być aktywnym człowiekiem, szczególnie w nocy - powiedział, ja zaczęłam się tylko śmiać.
- Oj Ty mój zboczony blondasku - powiedziałam, i pocałowałam go. Właśnie wylądowaliśmy.
Odprawa, taksówka, nasze mieszkanko - tak, wprowadziliśmy się do pięknego i dużego domku, mieszkamy tam z naszymi przyjaciółmi z Anubisa - Amber Alfiem Joy i Jeromem, no i naszym kolegą Tomem.
Weszliśmy do naszego pokoju, a był to tzw pokój studio, mieliśmy pokój, a z niego wejście do sypialni, ogromnej, obok której mieliśmy łazienkę. Taki układ nam bardzo pasował. Rzuciliśmy się na łożko, i zasnęliśmy. Nikogo jeszcze nie było. Obudziliśmy się rano, wiadomo, kąpiel, czyste ubrania i te sprawy.. i wyszliśmy na miasto, pierwsze wspólna kawka, a potem dostarczyliśmy na uczelnie dokumenty, Eddie będzie studiował sport i rekreacje. Poszliśmy później na zakupy, i wróciliśmy do domu. Rozpakowaliśmy się, i posprzątaliśmy trochę. Potem Eddie zasnął, chciałam dać mu trochę relaksu, więc skorzystałam z cudnej pogody, a wręcz upału, i poszłam się poopalać, do ogrodu. Był on wielki, ogrodzony, tak, że sąsiedzi nie podglądali co się dzieje, było pełno zieleni, do tego w jednej części mieliśmy leżaki, parasole, niczym na plaży, w innej części było miejsce na ognisko/grill, a zaraz obok domu duży basen. Jednym słowem raj. Założyłam sobie strój kąpielowy, dwuczęściowy, żółty neonowy. I leżałam sobie na leżaku, popijając sok, było mi tak przyjemnie, że zasnęłam. Obudził mnie dość duży hałas, nie wiedziałam co się dzieje, zaczęłam się rozglądać, i poczułam na sobie, czyjeś zimne ręce. Przeszedł mnie dreszcz, ale przyjemny dreszcz, bo wiedziałam czyje to ręce. Eddie się obudził, wyszedł na zewnątrz i skoczył do basenu.
- Nie wiesz,  że kobiet się nie straszy, a do tego masz dosyć zimne ręce, a ja jestem dosyć ciepła, bo ponad godzinkę leżałam na słońcu, chcesz żebym zachorowała? - spytałam
- Kochanie...Przepraszam, ale co za dużo słońca to nie zdrowo- powiedział, po czym wziął mnie na ręce, i skoczył ze mną do basenu.
- Wariat - krzyknęłam
- Wariatka - odpowiedział
- Blondas - powiedziałam śmiejąc się
- Czarnuch - dodał
- Kocham Cię - powiedziałam

- A ja Ciebie - skończył, i zaczęliśmy się całować, coraz bardziej, coraz namiętniej, czułam, że ogarniają mnie przemiłe dreszcze, Eddie błądził swoimi dłońmi, po moim ciele, ja zatopiłam ręce w jego włosach, całowaliśmy się dosyć długi czas, wiedzieliśmy, że na tym się nie skończy, Przez ostatni czas, mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie, więc czas nadrobić zaległości, bo za 4 dni zaczyna się nauka, i wiadomo, czasu będzie jeszcze mniej. Nie myśląc poszliśmy do naszej sypialni, i kochaliśmy się, obydwoje tego chcieliśmy. Obudziłam się rano, promienie słońca wdzierały się do pokoju, wstawał dzień, w półmroku, jak jeszcze panował w pokoju, można było dostrzec nasze porozrzucane rzeczy, no tak dzień skończył się bardzo mile. Przykryłam się szczelniej kołdrą, ponieważ powiewał lekki wiatr a ja byłam naga, Eddie zaczynał się budzić.
- Hej piękna - powiedział, podnosząc głowę, i opierając ją o rękę.
- Hej chłopaku - powiedziałam, i go czule pocałowałam
- Miły początek dnia - stwierdził przytulając mnie do siebie
- Bardzo miły, za bardzo miłe zakończenie dnia- mimowolnie się uśmiechnęliśmy i leżeliśmy tak wtuleni do siebie, gdy nagle usłyszeliśmy szum, pisk, i śmiech...i pukanie do naszego "apartamentu"..
cdn. :D


Kilka słów prawdziwej prawdy...
No cóż, nie mam Wam nic do powiedzenia. Jest mi po prostu przykro, staram się, jak mogę, prowadzić tego bloga, jestem sama, czasu nie mam za dużo, a na ponad 40 wyświetleń posta 2 komentarze..
Nie chcąc krzywdzić Łucjii Rak, oraz anonimka, dodaje to opowiadanko, a w zasadzie jego pierwszą część, będzie jeszcze druga - ostatnia, może 3.. zależy od mojego humoru :D
Jest 00:30 a ja nie śpię, tylko chcę Wam dać dzisiaj moje opowiadanko, proszę, doceńcie to kochani
Pozdrawiam ciepło
~Amanda

sobota, 26 lipca 2014

Skoro rzekło się 'A' to czas na 'B'

Tak, to znowu ja... możecie się cieszyć bądź nie - co kto lubi :D
Ze względu na 4 komentarze, z których się niezmiernie cieszę, że są wspaniali ludzie, którzy potrafią docenić pracę człowieka, i zmotywować go do dalszego..pisania! Mam pewne ograniczenie czasowe na najbliższy tydzień, dlatego nie będę zaczynać opowiadania, które mam już ułożone, gdyż nie wiem, jak wyrobiłabym się z dodawaniem systematycznie postów...
Moja propozycja, jest następująca... WY w komentarzu pod tym postem podajecie temat, a ja piszę, jednoczęściowe opowiadanko/ historyjkę :D Kochani, teraz ruch w waszych rękach..
Łapcie pomysł, a ja czekam na propozycje
Trzymajcie się...<3 <3 <3
~Amanda
* Zaznaczam, że kiedyś przeglądając blogi, o podobnych tematach ( czyt: Peddie/HoA) natknęłam się na tego typu pomysł, i to mnie zainspirowało.. Nazwy Bloga nie pamiętam, ale z góry zaznaczam, że wykorzystam tylko i wyłącznie pomysł, resztą zajmie się już moja "wyobraźnia", a nie "kopiuj/wklej" etc.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Come Back

Heeej kochani ! :D
Postanowiłam do Was wrócić, bo tęsknię za tym co robiłam - pisaniem o Peddie <3 i za blogiem <3
No więc tak..
Bloga na razie prowadzę sama. Na pierwszy miejscu oczywiście będą opowiadania o Peddie, ale też będę chciała rozpocząć nowy wątek jeszcze do końca nie wiem, czy będzie to powiązane z Peddie ( raczej tak), ale jeśli tak, to będzie to tzw. dorosłość etc. :D ale na to przyjdzie czas. Bardzo bym też chciała wprowadzić na bloga coś związanego z sportem, albowiem, przez ostatni czas ogromnie zafascynowala mnie aktywnośc fizyczna ( zawsze kochalam to, ale od pewnego czasu ogromnie mnie to pochłonęło). Ale to też za jakiś czas..jeśli będziecie tego chcieli, kochani czytelnicy. A teraz coś ważnego.....Teraz chciałam się dowiedzieć czy ktoś tu jeszcze jest?
Pozdrawiam Was ciepło misiaki <3
~Amanda

sobota, 11 stycznia 2014

Hello !

Cześć kochani <3
Jak zapewne wiecie zbliżają się ferie !!!

Muszę Was troszkę rozczarować, bo do ferii żadnego nowego opowiadania niestety nie będzie, nie mam kiedy go napisać. Ale w czasie ferii postaram się nadrobić z nakładem nieobecności na blogu.

Tymczasem tak jak było wcześniej napisane, blog staje się blogiem nie tylko o Peddie, lecz o wszystkim. Podawałam Wam email na który zachęcam pisać, przesyłać jakieś ciekawe historie, przepisy kulinarne, ciekawostki o modzie i cokolwiek innego chcecie. ! ;D 
dla przypomnienia: lovelovelaski@gmail.com
Goraco pozdrawiam i zachęcam do pisania !!! :)

~Amanda