piątek, 10 kwietnia 2015

Prolog. Zakręcone perypetie Peddie po latach.




"Patricia i Eddie to najlepsza para pod słońcem"
"Oni są tak kochani, że aż squiiii"
"Nie mogę uwierzyć w to, jak oni do siebie pasują"
Kartki, jedna za drugą zmieniały się z pomocą ręki dziewczyny. Każde zdjęcie przedstawiało jedną, inną, i piękną historię dwójki młodych ludzi. Łza spłynęła jej po policzku. Nalała kolejną lampkę wina. Nadal przerzucałą kartki przeglądając zdjęcia. Coraz bardziej wpatrywała się w pięknego blondyna, o cudownych niebieskich oczach i uśmiech, który powodował u niej ścisk w sercu. Łzy zaczęły lać się po policzkach dziewczyny jak małe strumyki. W jej głowie krążyły różne myśli. Wspomnienia, uczucie, które nigdy nie zgasło i tęsknota powróciły ze zdwojoną siłą. Czy nie można było tego uniknąć. Byli cudowną, szczęśliwą parą, ich miłość była bardzo mocna, o ile można tak mówić o miłości. Mimo tego, że ich charaktery ciągle ze sobą walczyły oni nie mogli wytrzymać chwili bez siebie. Wszystko toczyło się po ich myśli. Ukończenie szkoły, wspólne rozpoczęcie studiów, imprezy, wyjazdy, spotkania w gronie przyjaciół, w gornie rodziny. I wszędzie oni. Ich dwójka kontra cały świat. Aż do czasu. Nikt nie wiedział co tak na prawdę się stało, oni sami chyba również. Było pięknie, kolorowo, aż pewnego dnia boom! nie ma nic, wszystko się skończyło. Mała kłotnia, przerodziła się w ogromną awanturę, po czym Edison Miller spakował walizki i udał się do Ameryki, a Patricia została. Nie potrafiła sobie poradzić, nie potrafiła zapomnieć, nie potrafiła normalnie żyć, oddychać. Jej smutek, żal i depresja doszły do takiego stopnia, że pewnego dnia przyjaciele znaleźli ją leżącą, a wokół niej było pełno tabletek. Nie mogła zasnąć, chciała chociaż na chwilkę przestać myśleć o nim.


Chciała sobie pomóc, a o mały włos skończyłaby z sobą. Z jakimś czasem udało się jej zacząć żyć. Potrafiła wyjść z domu, spotkać się z przyjaciółmi, nawet czasami uśmiechnąć. Miała wiele propozycji związków od facetów, była piękną kobietą, ale w jej sercu był tylko on, i nie chciała być z nikim innym. Mieszkała i pracowała w Anglii, tam miała swoich przyjaciół jeszcze z czasów wspólnej nauki w DA. On wyjechał, i nie dawał żadnego znaku życia. Ona nie wiedziała, że Joy jej najlepsza przyjaciółka ma z nim kontakt, co więcej on wie co przeżywała Patricia. On też cierpiał. Nie potrafił sobie poradzić z uczuciami, z tą wielką stratą. Kilkanaście razy chciał wsiąść w samolot i wrócić do niej, ale niestety nie mógł. Jego matka zachorowała, bardzo poważnie, i wiedział, że jej czas jest policzony. Musiał z nią być, opiekować się nią, spędzić z nią ostatnie chwile, bo za niedługo miał ja stracić. Życie czasami bywa zaskakująco okrutne, ale każda sytuacja dzieje się nie bez powodu. Jak się okazało, choroba postąpiła bardzo szybko, nie dało się już nic zrobić. Znalazł ją na podłodze, nieruchomą, zimną. Załamał się kompletnie. Tydzień nie wychodził z domu, nie jadł, nie pił, leżał i patrzył w miejsce gdzie ją znalazł. Przyjaciele przychodzili, próbowali mu jakoś pomóc, ale czy da się pomóc osobie, która straciła dwie najważniejsze osoby, jedyne które kochała i nadal kocha. Po jakimś czasie podniósł się. Postanowił, że nic dłużej go w Ameryce nie trzyma. Nie miał tam już nikogo. Podjął decyzję o powrocie do Anglii. Miał tam w końcu ojca, co prawda nie miał z nim kontaktu nawet na poziomie dobrym,ale zawsze to osoba, która mu pomoże, kiedy o to poprosi. Tak jak postanowił, zrobił. Siedział właśnie w taxówce, która miała zawieźć go do hotelu. Nie wiedział, co zrobi, ale musiał się gdzieś zatrzymać. Znalazł na necie informacje, że jakiś czas temu otworzono taki hotel gdzie można było wynajmować pokoje. Dotarł na miejsce, wszedł do środka, stanął przy recepcjii, i chciał załatwiać formalności kiedy zobaczył.
Patricia
Wracałam właśnie do domu. Jaki to dom, kiedy mam tylko dwa pokoje..Ale chociaż mam spokój, obok mnie na razie nikt się nie wprowadził. Jak dobrze, że ktoś wymyślił taki hotel nie hotel. Obładowana zakupami właśnie szłam po klucz do moich apartamentów, kiedy zawołała mnie Joy. Podeszłam do niej i zapytałam o co chodzi, a ona zaczęła coś mówić, że widziała Eddiego. Nie chciałam jej uwierzyć i zaczęłam się rozglądać i nagle go zobaczyłam. Poczułam jak moje nogi stają się miękkie, pośpiesznym krokiem podeszłam do windy, zapominając o kluczu, na szczęście kochana Joy pamiętała. Co ja bym bez niej zrobiła.

 Rzuciłam zakupy na podłogę, podeszłam do komody i powyrzucałam jakieś stare papiery, teczki aż w końcu znalazłam pudełko. Otworzyłam je, i poczułam, że bez wina nie dam rady. Kiedy już miałam w ręku kieliszek wspomagacza, który dodał mi odwagi otworzyłam je i wyjęłam album ze zdjęciami...przekręcałam kartki nerwow, popijając wino. Wspomnienia wróciły. Uczucie które nigdy nie zgasło również.
Eddie
Zobaczyłem ją. Nie miałem pojęcia, że spotkam ją tutaj. Byłem pewien, że ułożyła sobie życie, że wyjechała. Joy pisała coś, że się przeprowadziła, czyli to tutaj się przeniosła. Udałem się do swoich pokoi, obok mnie ktoś mieszkał. "Będę miał sąsiada" pomyślałem. Wziąłem szybki prysznic i zasnąłem. Męcząca podróż dała się we znaki.

Patricia
Wypita butelka wina, smutek i to wszystko co wróciło pokonały dziewczynę. Zasnęła siedząc na podłodze, a w rękach trzymała ich zdjęcie "Ich pierwsze wspólne wakacje"

Rozdział pojawi się niebawem. Proszę o komentarze, jeśli ich nie będzie będzie mi na prawdę przykro i nie będzie mi się chciało przez to pisać. Miłego czytania.
Amanda

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie ;)
    Ps; zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne opowiadanie ;)
    Ps; zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń