środa, 24 lipca 2013

"Zbuntowana Patricia" cz.5

Część 5
„ Zbuntowana Patricia”
W szkole poszłam prosto na stołówkę, wzięłam wielki kubeł chłodnej herbaty ( bo tylko taką dają nam w szkole) i szłam z nim przez połowę szkoły, nie myśląc o tym co sobie inni pomyślą. Szłam szybko, pewnie, miałam wyznaczony cel, byłam śmiertelnie poważna i wkurzona.
Wreszcie znalazłam swój cel. Nie przejmowałam się tym, że śmiał się oparty o ścianę pośród dwa razy silniejszych ode mnie kumpli. Nie wiedział co go czeka, nie spodziewał się tego po mnie, ale ostrzegałam go, że ze mną się nie zaczyna.
Wylałam cały kubeł na Andresa, wszyscy wokół chcąc być susi uciekli.  Stałam  naprzeciwko niego i patrzyłam na jego mokry i zdziwiony ryj.
- Co ty… jak…- nie wiedział co powiedzieć… biedaczek
- Jak mówię nie to znaczy NIE !!- szybko skojarzył o co chodzi
- A co nie podobało ci się?- może i mi się podobała taka przerwa od problemów, taka ulga, ale nie zmierzałam mu o tym mówić
- Jak odwiozłeś mnie do domu, żeby moi rodzice tego nie zauważyli?- ochłonełam
- Szukałem cię żeby cię odwieść, ale ciebie już nie było-
- Szukałem…! Jesteś żałosny – Byłam na niego wściekła, kto by nie był, przecież to na pewno podchodzi pod paragraf. On mnie nafaszerował jakimś narkotykiem nawet nie wiem jakim. Przecież to mogła być tabletka gwałtu. Miałam ochotę go zabić, powiedziałam „Nie”, a on mi dosypał do soku jakieś gówna, bez mojej wiedzy i pomimo odmowy. Nie rozumiałam  jaki miał w tym cel. Na pewno chce mnie wykorzystać tylko jeszcze nie wiem w jaki sposób, bo przecież jakby chciał mi pomóc tak jak mówił to by mnie nie truł bez mojej zgody.
- Patricia williamson do dyrektora!! – Pięknie pomyślałam, i znów będę tą zbuntowaną, która jak mówi szkolny pedagog nie może sobie poradzić ze wszystkim co jest nowe, a to, że podał mi narkotyki ujdzie mu na sucho.
Podczas pobytu na dywaniku dyrektora zamiast słuchać co „ciekawego” ma mi do powiedzenia zastanawiałam się , jak wróciłam do domu. Czy to możliwe, że sama po narkotykach dałam rade wrócić do domu niezauważona? Szczerze wątpiłam, dlatego gdy tylko wyszłam z gabinetu, zaczęłam pytać ludzi z kim wyszłam z imprezy. Podobno z jakimś chłopakiem, który przejeżdżał obok, nikt go nie zna, nikt o nim nic nie wie. Byłam przerażona i za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć kto to był.
Nie chciałam siedzieć w domu, a jako, że kochani rodzice nie chcą mnie nigdzie wypuszczać to znów uciekłam mając nadzieje, że znów mi się uda. Poszłam w tamto miejsce gdzie było ognisko. Nie wiem po co. Ciągnęło mnie tam coś
Gdy dotarłam na miejsce byłam przerażona.
To było zupełnie inne miejsce niż te, które zapamiętałam z wczoraj. Ognisko wypalone, wokół niego pełno śmieci, jakieś swetry leżące na ławkach, powyłamywane gałęzie drzew, na ziemi napisane keczupem „BUUUM”, kiełbasy pozawieszane na gałęziach, które przeżyły. Jeden wielki syf, ja nie wiem kto to będzie sprzątał. Stałam nad tym nieszczęsnym napisem i zastanawiałam się gdzie tu szukać jakichkolwiek wskazówek dotyczących chłopaka, który mnie odprowadził. Nagle ktoś do ucha krzyknął mi „ BUM”. Przestraszyłam się, pierwsza myśl: chłopak, którego szukam, ale to tylko był Andres
- Co tu robisz? Gdzie twoja świta- powiedziałam sarkastycznie
- Jaram sam, poza tym ktoś tu musi posprzątać.
- To twoja działka?
- tsaa… ty też widzisz kiełbasy na drzewie?
- Nie wiesz kto mnie wczoraj odprowadził?
- prze ciule jak oni je tam powbijali?
- Słuchasz mnie!!!
- Kurczę niunia po co ci to wiedzieć, żyjesz, starzy nic nie wiedzą, więc się ciesz
- nie mów do mnie niunia!!- w sumie sama nie wiedziałam po co mi ta wiedza, tak bardzo chce poznać tego chłopaka, ale po co, jakaś nie widzialna siła przyciąga mnie do niego, mimo, że go nie znam.
- Pomożesz mi posprzątać?
- Chyba ci się coś przyśniło! Nie dość, że podałeś mi narkotyki bez mojej wiedzy to jeszcze dostałam za ciebie opieprz od dyra, ciesz się, że cię na policje nie podałam 
- ej kurde, nie ja kazałem ci mnie oblewać- zagotowała się we mnie co za cham! Miałam ochotę go walną i już szłam w jego kierunku, kiedy usłyszałam męski głos. Był to chłopak z moim snów( to nie jest przenośnia, kilka razy mi się śnił). Wysoki, umięśniony, ładnie ubrany i w dodatku taki śliczny. Zaniemówiłam na jego widok, przeszła mi cała złość.
-Co tam ?- powiedział
- luz, przyszedłeś pomóc mi posprzątać, bo ona nie jest chętna
- Chyba cię pogrzało!...
- Kochanie…- powiedziała Czarna dziewczyna z kręconymi włosami do tego przystojniaka. Byłam zawiedziona tym, że ma dziewczynę, chociaż się nie dziwie taki przystojniak
- To może ty mi pomożesz?- Zapytał ją Andres
- Tsaaa od czego mam zacząć od szorowania mopem ziemi czy ściągania kiełbasy z drzewa- powiedziała sarkastycznie chyba dla żartu
- To po co tu przyleźliście?- Wkurzył się Andres
- Po prezerwatywy, po takiej imprezie jest ich mnóstwo haha- to chyba też miał być żart
-Cicho bądź!- powiedział do niej jej chłopak i popatrzy na mnie. Było mi trochę głupio, stałam i nawet nie drgnęłam. Uśmiechną się do mnie tak, że sparaliżowało mnie i nie mogłam nawet odwzajemnić uśmiechu. Podszedł do mnie i podał mi rękę przedstawiając się:
- Jestem Eddie  Miller
- Patricia Williamson- ochłonęłam i najładniej jak potrafiłam uśmiechnęłam się. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę do momentu, w którym blondynka zakaszlała.
- To jest moja dziewczyna z kiepskim poczuciem humoru i…- zaczął Eddie
- Po prostu K.T- uśmiechnęła się przyjacielsko.
- Zostawiłem tu wczoraj kurtkę, widzieliście ją?- Zapytał Eddie
- Tam poszukaj- Andres wskazał na ławki. Skojarzyłam kilka faktów.
 Skoro ten chłopak tu wczoraj był, a nie chodzi do naszej szkoły to znaczy, że to on mnie odprowadził do domu. Byłam ciekawa jak ukrył moją ucieczkę przed rodzicami więc wykorzystałam moment gdy był sam i podeszłam do niego.
- hej… nie wiem jak zacząć, trochę trudno mi o tym mówić trochę się wstydzę tego, ale jestem bardzo ciekawa…- zaczęłam onieśmielona jego urodą
- hahah zawsze tyle mówisz ?- cały czar prysną
- Chciałam się zapytać czy to ty mnie wczoraj odprowadziłeś do domu ?
- Tak gaduło- uśmiechnął się
- Dziękuje, dzięki tobie nie mam syfu w domu i TYLKO dlatego zapomnę o tej „ gadule”- uśmiechnęłam się sztywno
- Spoko, tylko wiesz dragi to nic fajnego- powiedział poważnie

- To Andres…- zastanowiłam się chwilę… kto to mi uwierzy, że zostałam otruta? – Już nic...- wycedziłam przez zęby, mając nadzieje, że Andresowi stanie się jakaś krzywda w najbliższym czasie. Popatrzyłam w wypalone ognisko, które wczoraj tak mnie fascynowało. Zobaczyłam jakiś blask. Z popiołów wyciągnęłam, złoty pierścień z czerwonym diamentem w kształcie oka.
CDN!!

5 komentarzy: