Część 6
„Zbuntowana Patricia”
- Eddie to twój sygnet?-
zapytałam co było absurdalne… Oczywiście, że to nie jego sygnet
- Pokaż – Stanął obok i w
momencie gdy oboje trzymaliśmy pierścień w rękach poczułam dziwne łaskotanie, a potem okropny huk jakby kot
drapał tablice. Oglądnęłam się do tyłu i zobaczyłam jak K.T i Andres leżą na
ziemi. Eddie też to zobaczył. Z piskiem i przerażeniem wyrzuciliśmy złote
ustrojstwo znów w popiół. Pobiegłam do Andresa.
- Ja tego nie mówiłam
serio !- Krzyknęłam w stronę nieba. Eddie klęcząc nad swoją dziewczyną patrzył
na mnie jak na wariatkę.
- Żyją…!- Powiedział, a mi
kamień spadł z serca. Po chwili Andres zaczął się budzić. Zła za to, że mi
podał mi dragi, zignorowałam go i poszłam poszukać pierścienia.
- Zwariowałaś!! Nie
dotykaj tego!- Powiedział przytomny chłopak. Udałam, że go nie słyszę i
zaczęłam go oglądać. Myślałam, że znajdę przycisk, którym Eddie uruchomił ten
huk. Byłam pewna, że to było ukartowane. Nic nie znalazłam . Po założeniu na
palec też wyglądał jak normalny sygnet.
- Trzymaj!- rzuciłam mu, a
on z oporem złamał „małego zabójcę”
- Po co mi to! Weź to ode
mnie !
- Ale maż minę haha
Łasicowa twarz haha
-Bawi cię to, że oni
zemdleli przez nas Gaduło
- To nie ja! To ty tak
działasz na ten pierścień- powiedziałam poważnie. Byłam pewna, że to był żart
i, że ten cyrk uknuli. Chłopak uważnie zaczął oglądać zabawkę
- To nie ja!- Zaczęłam szukać wyjaśnień. Skoro to nie
dowcip to co się stało. Nasi znajomi byli już przytomni.
- Przestań, żart wam się
nie udał- chciałam się upewni, że to nie jego sprawka
- Ja nic nie zrobiłem-
powiedział przerażony! Przestraszyłam się!
- W taki razie co to
było?- powiedziałam wkurzona. Próbowałam zabrać mu pierścionek i znów kiedy
oboje trzymaliśmy pierścień, okropny huk powalił K.T i Andresa. Zabrałam rękę
jak poparzona i zaczęłam piszczeć na domiar złego prosto na włosy spadłam mi
wiewiórka. Zaczęłam robić więcej huku niż ten cały pierścionek, płakałam,
skakałam i próbowałam zdjąć ją z głowy, ale się bałam. Eddie zaczął mnie
uspokajać, zdjął mi martwe zwierzę z głowy i przytulił. To było takie słodkie,
zachował się jakbyśmy byli parą. Parą ? o nie, nie, nie ! Żadnych par, z nikim
nie będę w związku. Od 6 klasy mam uraz i za żadne skarby nie będę z nikim w
związku. Odsunęłam się od niego mimo, że byłam przerażona i potrzebowałam go.
- Co to było?-
powiedziałam bliska płaczu
- Mówiłem ci, żebyś tego
nie dotykała!!- Eddie podniósł głos
- Nie krzycz na mnie!!-
Jednak ja głośniej się udarłam. Chłopak wziął głęboki oddech.
- Nie dotykamy tego!
Zapominamy o tym, Nikomu o tym nie mówimy- Mówił powoli i wyraźnie jak do
dziecka.
- Nie ciekawi cię dlaczego
to tak robi gdy oboje tego dotkniemy ?- uspokoiłam się
- Nie! Schowaj to u siebie
w domu!
- Dlaczego u mnie ?
- Ja wyjeżdżam do
akademika, tam wszyscy lubią grzebać, wiem to bo często się przeprowadzamy.
- OOoo Ku*wa ! –
Powiedział Andres
- Co się stało? – ocknęła
się też K.T
- Nic!- powiedział
złowroga Eddie. Chyba nic nie pamiętali, bo nie drążyli tematu. Eddie Wcisną mi
potajemnie pierścień w dłoń. Wracając do
domu zastanawiałam się co się właściwie stało. Jakaś magia, czary? Nie chciało
mi się w to wierzyć. Dlaczego ten huk krzywdził wszystkich wokoło nawet
zwierzęta tylko nie nas. Dlaczego pierścień wytarzał to echo gdy razem
dotknęliśmy go? Może ten pierścień kazał mi przyjść w to miejsce, żebym mogła
poznać Eddiego. Tyle pytań może on nie chce znać na nie odpowiedzi, ale ja
chcę.
W domu czekała mnie nie
miła niespodzianka. Los mi nie sprzyjał i rodzice dowiedzieli się, że uciekłam
z domu.
- Gdzie byłaś?!- spytała
matka
- u koleżanki- byłam
przestraszona, trzymałam pierścień w dłoni i modliłam się o cud
- Nie będziemy cię koleżanko kontrolować, mam
cię dosyć! Od września idziesz do Domu Anubisa!- powiedział śmiertelnie
poważnie ojciec. To wcale nie był taki
zły pomysł. Eddie wyjeżdża więc tak czy siak bym go bliżej nie poznała, będę
mieć spokój od rodziny. Bosko!
- Ale moja kochana
siostrunia ze mną nie jedzie! – postawiłam warunek
- Ona w przeciwieństwie do
ciebie nie buntuje się- powiedziała mama, wtedy dumna i zadowolona poszłam do
siebie.
Dużo czasu spędzałam z
Andresem. Naprawdę czułam, że mnie rozumie i, że chce żebym była szczęśliwa.
Ostatnio zaprosił mnie do siebie, a ja przyjęłam jego zaproszenie.
- Boże…- powiedziałam na
widok ogromnego i przepięknego domu, a raczej willi
- Co myślałaś, że mieszkam
w będzie – skomentował Andres
- Noo nie spodziewałam się
takiej rezydencji
- Skądś musze brać kasę na
dragi – usiadłam na bogato zdobionej kanapie naprzeciwko ogromnego TV
-A no właśnie co robisz,
że nic po tobie nie widać, że ćpasz
- Nie pomyślałeś, że tą
ulgę dają ci ćwiczenia, a nie dragi – powiedziałam
- Ćwiczę od dziecka i nic
mi nie zastąpi Marysi- powiedział słodko i wyją tabletki z kieszeni
- Chcesz poczujesz się
lepiej?
- Nie dzięki… Andres Mówię
NIE! – powiedziałam bardzo powoli żeby znów mi czegoś nie wywiną
- SSSpoko Miller tu
będzie, tak ci tylko mówię
- Skąd się znacie?-
Przyjechał tu razem ze mną. Zostaje u Ciotki do końca roku szkolnego, a potem
jedzie do jakieś prywatnej szkoły czy cos takiego. – Kiedy Andres skończył,
zadzwonił dzwonek, a w drzwiach pojawiła się K.T. ze swoim chłopakiem. Chwile
gadaliśmy to znaczy reszta gadała ja się tylko przysłuchiwałam. Czasem
przyłapała Eddiego na tym , że patrzy na mnie. Wkurzało mnie to.
- Kochanie mówię ci Dom
Anubisa jest cudowny noo może oprócz Victora- wyłapałam słowa K.T
- Uczysz się w Domu
Anubisa ?- zapytałam zszokowana
- Tak, Eddie będzie się
tam uczył od września
- Ja też będę się tam
uczyć – powiedziałam
- Mhhh chyba zastanowię
się nad tym Domem Anubisa- zażartował Andres
Rozmowa wróciła na swój
nudny tor.
- Co się gapisz?!- Nie
wytrzymałam i wybuchłam z pretensjami do Eddiego
- Zazwyczaj dużo mówisz, a
teraz jesteś cicha Gaduło
- Co ci do tego skunksie!
- Jak następnym razem
będziesz mnie obrażać to zainwestuj w miętówki, bo nie wiem co gorsze twój
oddech czy ta nędzna obelga- zaczął się kłócić
- Wiesz w co zainwestuje?
W mydło dla ciebie- nie byłam mu dłużna
- Ja przynajmniej wiem jak
go używać
- Tak ty wiesz jak używać…
Wody kolońskiej. Tyle jej nawaliłeś, ze nie da się przy tobie oddychać
- A ty to niby lepsza z
tymi perfumami
- Pfff- zakończyłam
rozmowę
CDN!!
Swietne. A ta akcja z wiewiorką byla strasznie smieszna i jak Eddie przytulił Patricie to bylo takie slodkie. Czekam na nantepny
OdpowiedzUsuńHAHHAHHAHAHA Końcówka booooossskkkaaaaa zresztą jak cały rozdział ale ich kłótnia to poprostu była MEGAAA !!! :D
OdpowiedzUsuń<3 ^ ^
słodziuuutkie *.*
OdpowiedzUsuńoh genialne, i nawet śmieszne niektre momenty.
OdpowiedzUsuńi ten Eddie. Słodko! ♥
Czekam na następny.
Mam nadzieję, że dodasz go szybko.