piątek, 26 lipca 2013

Część 7
„ Zbuntowana Patricia”
- Schowałaś nasze znalezisko ?- zapytał Eddie wykorzystując moment,gdy po K.T przyjechali rodzice, a on spokojnie mógł mnie odprowadzić.
- Nasze?
- Dobra…Schowałaś?
- Tak – odpowiedziała słodko i zarazem sarkastycznie
- To dobrze
- Nie ciekawi cię to?- Dopytywałam
- Co ?
- Skąd się to wzięło, jak to działa, dlaczego my tak na nie działamy?
- Na razie wiem, że to krzywdzi ludzi i wole tego nie używać- Zakończył rozmowę, a ja sama bałam się w to pogłębiać wolałam to zignorować i schować głęboko do szafy

Wróciłam do domu i znów awantura – dowiedzieli się, że oblałam Andresa. Krzyczeli na mnie tak, że się popłakałam, bo oni widzą tylko winne po mojej stronie, gdyby mnie słuchali, gdyby mi wierzyli to może bym im powiedziała o narkotykach, ale oni nie chcą   mnie znać.
Płakałam w pokoju, kiedy odkryłam, że w kieszeni mam tabletki z napisem „ W razie gdybyś miała gorszy dzień”. Dziś był ten gorszy dzień. Przypomniałam sobie jak czułam, się na haju, jak dobrze czasem zapomnieć o wszystkim i pośmiać się z własnych potknięć jak idiotka.
Zatęskniłam za tym uczuciem i wzięłam prezent od przyjaciela.
Przez ostatni czas nie rozstawałam się z moimi małymi pocieszycielami. Brałam pół tabletki i było mi naprawdę dobrze. Często po lekcjach szłam z Andresem, on mi je dawał za darmo, oczywiście przy tym wszystkim była też nasza parka (oni nie brali, tylko ja i Andres). 
Często się kłóciłam z Eddiem, ale nie tak bardzo jak on z K.T. Nie było dnia i godziny kiedy nie dochodziło do kłótni, nigdy nie widziałam jak się całują i jak trzymają się za rękę.Ich związek najwyraźniej przechodził kryzys.
 Starałam się trzymać od Eddiego jak najdalej, bałam się, że się zakocham w jego uśmiechu, oczach, słowach…Przestań Patricia przestań !
Nie byłam gotowa na związek, bałam się tego. Mimo, że ciągle go obrażałam on był taki wspaniały. Wiele z nim się śmiałam, był podobny do mnie, do tej nie zbuntowanej wersji. Poznałam go chyba na wylot. Dobrze się z nim czułam.
Pewnego razu byłam świadkiem ich kłótni.
- Jesteś debilem – Wykrzyknęła K.T
- Ja? To ty robisz wszędzie zadymę… Wiesz co cały czas się kłócimy mam cię dosyć… Z nami KONIEC!- powiedział wkurzony Eddie
- Pożałujesz tego!!- powiedziała i wyszła obrażona K.T. Byliśmy wtedy u Andresa, bo często ma wolną chatę.  
- No to pięknie… Jesteś wolny stary ! – powiedział żeby rozluźnić napięcie Andres jednak nikt się nie śmiał- tsaa popilnujecie mi chaty, przyjechał gościu z towarem muszę iść go odebrać, jakby moi starzy wrócili to mnie kryjcie – dopowiedział i wyszedł zostawiając nas samych. Chciałam wyjść, ale Eddie mnie zatrzymał. Przez jakąś godzinę oglądaliśmy romanse, śmialiśmy się i dobrze się bawiliśmy. Znów się przestraszyłam, że za bardzo się do niego zbliżę. Bardzo bym tego chciała, ale się tego boję. Mimo, że było mi przy nim dobrze, chciałam jak najszybciej uciec stąd.
- Długo będziesz ćpać?- zapytał przerażająco poważnie. Nigdy nie wchodziliśmy na tematy gustu, a tym bardziej narkotyków on trzymał się od tego z daleka, a mi było trochę wstyd. Nigdy mu o mnie nie mówiłam, o moich problemach, za bardzo się wstydziła
- W Domu Anubisa na pewno z tym skończę, po za tym nie będzie tam Andresa- powiedziałam pół żartem 
- Uważaj na Andresa on nie jest święty- komu jak komu, ale Andres był jedynym człowiekiem, któremu ufałam, czułam, że tylko on mnie rozumie- Po co ty w ogóle bierzesz?- zapytał
- Mam swoje powody, Andres też ma, wszyscy, którzy biorą mają swoje powody- poczułam potrzebę bronienia wszystkich narkomanów
- To cię niszczy!
- To mi pomaga. To jest taka ulga, wakacje od problemów, nie zrozumiesz tego, po za tym nie masz o co się wściekać, biorę legalną dawkę!
- Dla osoby z depresją!- podniósł głos
- Gdybyś był na moim miejscu też byś miał depresje- krzyknęłam, a z oczu popłynęły łzy
- Co jest?- zapytał opiekuńczo
- Nie chce o tym gadać- tylko Andres znał prawdę. Eddie mnie przytulił. Poczułam się bezpieczna. Było mi miło, ta chwila trwała dość długo, a mimo to prosiłam, żeby nigdy się nie skończyła. Eddie popatrzył na mnie chwilę, a potem chciał mnie pocałować- przestraszyłam się i jak poparzona odwróciłam głowę, zdezorientowany Eddie zatrzymał się, a po chwili pocałował mnie w czoło. Pewnie pomyślała, że pocałowanie mnie zaraz potym jak zerwał z K.T był niestosowny, ale mi to nie przeszkadzało, po prostu boje się związków.
- helo ludzie już jestem, coś się stało ?- Wrócił Andres, zapadła niezręczna cisza, a ja żeby ją zabić powiedziałam:
- Idziemy się gdzieś zabawić?
- A twoi rodzice cię puszczą?- zapytał And rozpakowując towar
- Od kiedy postanowili mnie przenieść do akademika już się tak nie pienią,  mówię im, że zrobili mi ogromną przykrość i muszę się pożegnać z przyjaciółmi. Oni to kupują!- odpowiedziałam
- OO chodź się pożegnać,  we wrześniu się nie zobaczymy- Przytuliłam go tak trochę dla jaj
- Jest grubo po północy!- powiedział Eddie
- No i co rodzice myślą, że nocuje u Nicol
- To niebezpieczne, nigdzie nie idziecie!
- Ktoś cię pytał o zdanie skunksie ?- Nie nawiedzę gdy ktoś mi rozkazuje, tym samym znów rozpoczęłam kłótnie
- Nie! Zabrakło ci pary w ustach, żeby mnie zapytać chyba po raz pierwszy w życiu prawda Gaduło 
- Ok, Co teraz wy będzie zrywać, związek, który nie istnieje- przerwał nam Andres
- Ja idę ty skunksie rób co chcesz!- Wyszłam razem z Andresem do jakiegoś klubu, zaczęłam myśleć o moim niedoszłym pocałunku, znów zaczęłam się zadręczać, znów miałam głowę pełną problemów, potrzebowałam większej dawki leków szczęścia.
Poczułam się tak samo jak na ognisko tylko tym razem przyzwyczajona, do tego dziwnego, ale fajnego stanu nie przewracałam się po chwila, tylko bawiłam się na całego w klubie.

CDN!!

6 komentarzy: