Część 7
„ Zbuntowana Patricia”
- Schowałaś nasze
znalezisko ?- zapytał Eddie wykorzystując moment,gdy po K.T przyjechali
rodzice, a on spokojnie mógł mnie odprowadzić.
- Nasze?
- Dobra…Schowałaś?
- Tak – odpowiedziała
słodko i zarazem sarkastycznie
- To dobrze
- Nie ciekawi cię to?-
Dopytywałam
- Co ?
- Skąd się to wzięło, jak
to działa, dlaczego my tak na nie działamy?
- Na razie wiem, że to
krzywdzi ludzi i wole tego nie używać- Zakończył rozmowę, a ja sama bałam się w
to pogłębiać wolałam to zignorować i schować głęboko do szafy
Wróciłam do domu i znów
awantura – dowiedzieli się, że oblałam Andresa. Krzyczeli na mnie tak, że się
popłakałam, bo oni widzą tylko winne po mojej stronie, gdyby mnie słuchali,
gdyby mi wierzyli to może bym im powiedziała o narkotykach, ale oni nie chcą mnie znać.
Płakałam w pokoju, kiedy
odkryłam, że w kieszeni mam tabletki z napisem „ W razie gdybyś miała gorszy
dzień”. Dziś był ten gorszy dzień. Przypomniałam sobie jak czułam, się na haju,
jak dobrze czasem zapomnieć o wszystkim i pośmiać się z własnych potknięć jak
idiotka.
Zatęskniłam za tym
uczuciem i wzięłam prezent od przyjaciela.
Przez ostatni czas nie
rozstawałam się z moimi małymi pocieszycielami. Brałam pół tabletki i było mi
naprawdę dobrze. Często po lekcjach szłam z Andresem, on mi je dawał za darmo,
oczywiście przy tym wszystkim była też nasza parka (oni nie brali, tylko ja i
Andres).
Często się kłóciłam z Eddiem, ale nie tak bardzo jak on z K.T. Nie
było dnia i godziny kiedy nie dochodziło do kłótni, nigdy nie widziałam jak się
całują i jak trzymają się za rękę.Ich związek najwyraźniej przechodził kryzys.
Starałam się trzymać od Eddiego jak
najdalej, bałam się, że się zakocham w jego uśmiechu, oczach, słowach…Przestań
Patricia przestań !
Nie byłam gotowa na
związek, bałam się tego. Mimo, że ciągle go obrażałam on był taki wspaniały.
Wiele z nim się śmiałam, był podobny do mnie, do tej nie zbuntowanej wersji.
Poznałam go chyba na wylot. Dobrze się z nim czułam.
Pewnego razu byłam
świadkiem ich kłótni.
- Jesteś debilem –
Wykrzyknęła K.T
- Ja? To ty robisz
wszędzie zadymę… Wiesz co cały czas się kłócimy mam cię dosyć… Z nami KONIEC!-
powiedział wkurzony Eddie
- Pożałujesz tego!!-
powiedziała i wyszła obrażona K.T. Byliśmy wtedy u Andresa, bo często ma wolną
chatę.
- No to pięknie… Jesteś
wolny stary ! – powiedział żeby rozluźnić napięcie Andres jednak nikt się nie
śmiał- tsaa popilnujecie mi chaty, przyjechał gościu z towarem muszę iść go
odebrać, jakby moi starzy wrócili to mnie kryjcie – dopowiedział i wyszedł
zostawiając nas samych. Chciałam wyjść, ale Eddie mnie zatrzymał. Przez jakąś
godzinę oglądaliśmy romanse, śmialiśmy się i dobrze się bawiliśmy. Znów się
przestraszyłam, że za bardzo się do niego zbliżę. Bardzo bym tego chciała, ale
się tego boję. Mimo, że było mi przy nim dobrze, chciałam jak najszybciej uciec
stąd.
- Długo będziesz ćpać?-
zapytał przerażająco poważnie. Nigdy nie wchodziliśmy na tematy gustu, a tym
bardziej narkotyków on trzymał się od tego z daleka, a mi było trochę wstyd.
Nigdy mu o mnie nie mówiłam, o moich problemach, za bardzo się wstydziła
- W Domu Anubisa na pewno
z tym skończę, po za tym nie będzie tam Andresa- powiedziałam pół żartem
- Uważaj na Andresa on nie
jest święty- komu jak komu, ale Andres był jedynym człowiekiem, któremu ufałam,
czułam, że tylko on mnie rozumie- Po co ty w ogóle bierzesz?- zapytał
- Mam swoje powody, Andres
też ma, wszyscy, którzy biorą mają swoje powody- poczułam potrzebę bronienia
wszystkich narkomanów
- To cię niszczy!
- To mi pomaga. To jest
taka ulga, wakacje od problemów, nie zrozumiesz tego, po za tym nie masz o co
się wściekać, biorę legalną dawkę!
- Dla osoby z depresją!-
podniósł głos
- Co jest?- zapytał
opiekuńczo
- Nie chce o tym gadać-
tylko Andres znał prawdę. Eddie mnie przytulił. Poczułam się bezpieczna. Było
mi miło, ta chwila trwała dość długo, a mimo to prosiłam, żeby nigdy się nie
skończyła. Eddie popatrzył na mnie chwilę, a potem chciał mnie pocałować-
przestraszyłam się i jak poparzona odwróciłam głowę, zdezorientowany Eddie
zatrzymał się, a po chwili pocałował mnie w czoło. Pewnie pomyślała, że
pocałowanie mnie zaraz potym jak zerwał z K.T był niestosowny, ale mi to nie
przeszkadzało, po prostu boje się związków.
- helo ludzie już jestem,
coś się stało ?- Wrócił Andres, zapadła niezręczna cisza, a ja żeby ją zabić
powiedziałam:
- Idziemy się gdzieś
zabawić?
- A twoi rodzice cię
puszczą?- zapytał And rozpakowując towar
- Od kiedy postanowili
mnie przenieść do akademika już się tak nie pienią, mówię im, że zrobili mi ogromną przykrość i muszę się pożegnać z przyjaciółmi. Oni to kupują!- odpowiedziałam
- OO chodź się
pożegnać, we wrześniu się nie zobaczymy-
Przytuliłam go tak trochę dla jaj
- Jest grubo po północy!-
powiedział Eddie
- No i co rodzice myślą,
że nocuje u Nicol
- To niebezpieczne,
nigdzie nie idziecie!
- Ktoś cię pytał o zdanie
skunksie ?- Nie nawiedzę gdy ktoś mi rozkazuje, tym samym znów rozpoczęłam
kłótnie
- Nie! Zabrakło ci pary w
ustach, żeby mnie zapytać chyba po raz pierwszy w życiu prawda Gaduło
- Ok, Co teraz wy będzie
zrywać, związek, który nie istnieje- przerwał nam Andres
- Ja idę ty skunksie rób
co chcesz!- Wyszłam razem z Andresem do jakiegoś klubu, zaczęłam myśleć o moim
niedoszłym pocałunku, znów zaczęłam się zadręczać, znów miałam głowę pełną
problemów, potrzebowałam większej dawki leków szczęścia.
Poczułam się tak samo jak
na ognisko tylko tym razem przyzwyczajona, do tego dziwnego, ale fajnego stanu
nie przewracałam się po chwila, tylko bawiłam się na całego w klubie.
CDN!!
super
OdpowiedzUsuńsuuper <333
OdpowiedzUsuńgenialne, czekam na next'a
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńhahaha.. Okej xd
OdpowiedzUsuńcudowny :) Kiedy next ? <33
OdpowiedzUsuń